Wczoraj selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski ogłosił skład kadry na zgrupowanie na Cyprze (28 stycznia - 7 lutego). Zdradził też szczegółowy plan przygotowań biało-czerwonych do EURO 2008. A chwilę później popędził na galę tygodnika "Wprost", na której odebrał nagrodę dla Człowieka Roku.
- Jeszcze kiedy się dowiedziałem, że jestem nominowany, pomyślałem, że to przesada. Przecież to tylko sport, a ja po prostu wykonuję swoją pracę - dzieli się wrażeniami Beenhakker. - Z drugiej jednak strony wiem, jak duży wpływ na samopoczucie Polaków wywierają wyniki piłkarskiej reprezentacji. I co tu dużo gadać, czuję się zaszczycony.
Czy Beenhakker zasłużył na nagrodę? Cóż, na każdym kroku udowadnia, że jest nie tylko świetnym szkoleniowcem, ale też wspaniałym człowiekiem. Choćby teraz, kiedy przebaczył swojemu byłemu asystentowi Dariuszowi Dziekanowskiemu. "Dziekan", który stracił posadę przez problemy z alkoholem, wraca do sztabu reprezentacji.
- Każdy zasługuje na drugą szansę - komentuje Leo. - Przed EURO czeka nas mnóstwo pracy, więc przyda się pomoc Darka.
Beenhakker liczy też na pomoc trenera Legii, Jana Urbana.
- Przed mistrzostwami będzie monitorować i rozpracowywać naszych rywali - zdradza.
Jeszcze większe emocje niż powrót "Dziekana" wzbudza powołanie Artura Wichniarka. Napastnik Arminii zagra 6 lutego z Czechami.
- Obserwowaliśmy go od dawna i swoją grą zasłużył na szansę - mówi Leo.
Wichniarek gra regularnie. Niestety, nie można tego powiedzieć o wielu naszych kadrowiczach, m.in. Maćku Żurawskim, który może spędzić kolejne pół roku na ławce Celticu.
- To problem, ale najwyżej będę musiał monitorować jego formę, być w stałym kontakcie z jego trenerem, opracowywać mu dodatkowe zestawy ćwiczeń. Praca nie jest łatwa, ale potem można zostać Człowiekiem Roku - śmieje się Leo.