- Na skoczni w Whistler nie było już ani śladu niedawnych błędów Adama - cieszy się prezes PZN Apoloniusz Tajner (55 l.).
Te słowa potwierdzają, że warto było sięgnąć po pomoc Hannu.
- Będziemy próbowali przyjąć wspólną koncepcję dalszego przygotowania fizycznego Adama jako kontynuację programu profesora Żołądzia i trenera Kruczka. Pojawi się złożona sytuacja, gdy opinie będą rozbieżne, ale decydujące słowo jako trener główny Adama będzie miał Fin - zaznacza Tajner.
Prezes PZN zatrudnia trenera, z którym zakończył współpracę 10 miesięcy temu...
- Czuję się niezręcznie, ale nie z powodów ambicjonalnych - komentuje Tajner. - Chodzi o zachowanie jednolitości działań. Przecież w ubiegłych sezonach pod ręką Fina reszta zawodników bardzo odstawała od Adama. Dziś przyjąłbym taki sam skład szkoleniowy przed obecnym sezonem, chociaż z jedną poprawką: Adam mógłby pracować z Hannu od początku, gdyby tego chciał. Wtedy nie chciał - przypomina prezes. - Gdyby robota w przygotowaniach do sezonu została spaprana, nie byłoby teraz odradzania się Małysza.