"Powieszenie samobójcze" - tak określił przyczynę zgonu Andrzeja Leppera lekarz pogotowia. - Nie ma żadnych informacji, które mogłyby wskazywać na udział osób trzecich - powiedział z kolei Marcin Szyndler, rzecznik stołecznej policji. Wiadomo także, że Andrzej Lepper powiesił się w pokoju gościnnym w siedzibie Samoobrony w Al. Jerozolimskich 30 w Warszawie.
Znalazł go ktoś z rodziny
Zwłoki znalazł ktoś z rodziny, policja nie ujawnia kto. Na więcej szczegółów dotyczących tej śmierci trzeba poczekać. Choćby na prawdopodobną godzinę śmierci. Wiadomo bowiem tylko, że Lepper powiesił się w piątek między godz. 10, kiedy go widziano ostatni raz w biurze, a godziną 16. Wtedy go znaleziono.
Tymczasem informacja o śmierci, a tym bardziej samobójstwie wicepremiera wywołała szok wśród jego dawnych i obecnych współpracowników. - Dopóki nie zobaczę go w trumnie, to nie uwierzę - powiedziała w TVN 24 Wanda Łyżwińska. Mówiła, że jeszcze w środę rozmawiała z Lepperem telefonicznie, miał w niedzielę przyjechać do jej domu, by odwiedzić jej męża Stanisława Łyżwińskiego. Dodała, że nie zauważyła, by Lepper był w złym stanie psychicznym. Podobnie mówią inni, którzy w ostatnich dniach mieli z nim kontakt.
Nic nie wskazywało
- Widziałem się z nim ledwo w czwartek. Nic nie wskazywało, że może stać się coś złego. Wyglądał na mocno zmęczonego, ale to po długiej podróży. Mieliśmy spotkać się w piątek. Byłem w biurze ok. 11, ale nie spotkałem się już z nim. Może gdybym przyszedł wcześniej...? - opowiada nam Janusz Maksymiuk (64 l.), wieloletni przyjaciel Leppera. O jego śmierci dowiedział się po godzinie 16. Był już wtedy od co najmniej 4 godzin poza biurem.
Szok w rodzinnych stronach
Również sąsiedzi wicepremiera w Zieleniewie (woj. zachodniopomorskie) nie potrafią ogarnąć tego, co się stało. Lepper był tam lubiany - pożyczał sąsiadom maszyny, dawał miejscowym pracę. - Kiedy go ostatnio widziałam, był zadowolony, uśmiechnięty. Taki, jakim go znałam od dziecka - mówi nam sołtys Zieleniewa Krystyna Osses (29 l.).
Dlaczego się powiesił? - pytają ludzie w Zieleniewie. - To przez chorobę syna? Ale przecież miał jeszcze dwie córki, żonę. Nie zostawiłby rodziny - tłumaczą sobie nawzajem.
Robił wszystko, aby wyleczyć syna
Choroba syna Tomasza (32 l.) była od jakiegoś roku faktyczną zgryzotą byłego wicepremiera. Maksymiuk wspomina, że zarzucał sobie, że zbyt mało się nim zajmuje, a tymczasem syn umiera. Tomasz Lepper od ubiegłego roku kilka miesięcy przebywał na oddziale intensywnej terapii. Miał poważne problemy z wątrobą, podobno po ciężkim zatruciu pokarmowym. Teraz jest w domu, ale dalej czeka na przeszczep wątroby. Jak się dowiedzieliśmy, stan syna Leppera określany jest jako "stabilny".
Andrzej Lepper był bardzo zaangażowany w jego leczenie. Ostatnio zaczął szukać ratunku w medycynie niekonwencjonalnej. Zadłużał się też ponoć u znajomych, by zdobyć pieniądze na leczenie dziecka...