W czerwcu 2002 roku posłowie i sympatycy Samoobrony wysypali z wagonów na tory na warszawskim Żeraniu ponad 20 ton zboża. Twierdzili, że zboże było zakażone, a oni działali w stanie wyższej konieczności, aby zabezpieczyć dowód przestępstwa. W rzeczywistości zboże było sprowadzone z Niemiec i należało do związanego z PSL przedsiębiorcy Zbigniewa Komorowskiego.
Wersji Samoobrony nie dał wiary sąd żadnej instancji. Sąd Apelacyjny potwierdził, że wysypując zboże Andrzej Lepper i dwaj inni oskarżeni Alfred Budner i Krzysztof Filipek nie działali w stanie wyższej konieczności. Przyznał też, że zboże nie było skażone i podtrzymał wyroki orzeczone przez sąd I instancji: 25 tys. zł grzywny dla Leppera oraz po 5 tys. dla Budnera i Filipka.
Co mieli do powiedzenia skazani już po wyroku? Andrzeja Leppera co prawda nie było, ale interesów "polskiego chłopa" bronił Alfred Budner. - Obrona polskiego chłopa przed mafią zbożową pana Komorowskiego jest zawsze na miejscu, zwłaszcza w kontekście tego, co dziś dzieje się w PSL - oświadczył.