Nadleśnictwo Piotrków wchodzi w skład Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Nowo wybudowany ośrodek rehabilitacji zwierząt znajduje się w gminie Wolbórz (leśnictwo Proszenie). To jedno z nielicznych miejsc w Polsce, które posiada gabinet weterynaryjny, własną salę zabiegową, a przede wszystkim ludzi ogromnie zaangażowanych niesienie pomocy każdej żywej istocie. Super Express postanowił sprawdzić, jak mają się podopieczni i opiekunowie ośrodka.
Dom tymczasowy lub na stałe
Na wejściu przywitała nas suczka o imieniu Kola, która pełni w ośrodku ważną rolę. Wylizuje młode sarny, co korzystnie wpływa na pobudzenie u nich ssania. Sarny silnie reagują na zmianę opiekuna, a obecność Koli je uspokaja. U seniorki wykryto guza serca, ale szef ośrodka, strażnik leśny z Nadleśnictwa Piotrków Paweł Kowalski zapewnia, że będą o nią walczyć. Poza Kolą do ośrodka trafiają najczęściej zwierzęta dzikie, które ucierpiały w wyniku kolizji z pojazdem lub infrastrukturą typu linie energetyczne czy ogrodzenia.
– Łanie, jelenie – wylicza pan Kowalski – mieliśmy też bociana postrzelonego z wiatrówki, śrut uszkodził mu skrzydło. Już po raz drugi, mamy ok. 1000 zwierząt w ciągu roku, 10 proc. z nich zostaje tu na stałe, jak te 3 bociany na parkingu, które dokarmiamy.
Sala zabiegowa
W sali operacyjnej pan leśniczy pokazuje nam bielika z uszkodzonym skrzydłem. Są tu znalezione młode gołębie, dorosłe ptaki - ofiary sylwestrowej nocy, kruk z anginą, jeże, które przebudziły się ze snu zimowego. Wszystkie zwierzęta są sprawdzane pod kątem pasożytów. Sala operacyjna jest wyposażona kardiomonitor, stół operacyjny, urządzenia do narkozy wziewnej, narzędzia chirurgiczne i przenośne aparaty RTG i USG. Na stół zabiegowy najczęściej trafiają ptaki.
– Jeśli znajdziemy zranione zwierzę, nie zbliżamy się do niego, tylko dzwonimy na 112 – apeluje pan Paweł. Pieczę nad zwierzętami sprawują 2 panie weterynarz, 2 opiekunki i pan Paweł. W razie potrzeby rąk do pomocy nie brakuje.
Nie ma rehabilitacji bez edukacji
Wyleczone zwierzęta wracają do naturalnego środowiska. O tym, czy zwierzę zostanie wypuszczone na wolność, decyduje lekarz weterynarii (np. czy rana się zagoiła) oraz opiekunowie (czy młode samodzielnie przyjmuje pokarm). Tu, w zagrodach edukacyjnych, stanowią „żywą pomoc dydaktyczną”, z czego chętnie korzystają mieszkańcy Łodzi, Warszawy, Kielc czy Krakowa – łącznie odwiedza je aż 14 tys. osób rocznie!
– Edukacja to nasza misja – mówi Nadleśniczy Waldemar Pązik, a leśniczy dodaje:
– Leśnicy nie są edukatorami, oni interpretują przyrodę. Wyjaśniają związki przyczynowo-skutkowe. Krąży wiele mitów na temat zwierząt. Myślimy, że gdy dotkniemy młodą sarnę, to matka jej nie przyjmie. Nieprawda. Matka nie nawiązuje z dzieckiem kontaktu zapachowego tylko dźwiękowy. Jeśli do 5 dni oddamy młode w to samo miejsce, to gdy zapiszczy, matka po nie wróci.
Ośrodek przyjazny środowisku
Budynek liczy 540 m2, jego budowa została dofinansowana z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego na lata 2014-2020. Koszty utrzymania i leczenia zwierząt w całości pokrywają Lasy Państwowe. To miejsce nie tylko przyjazne zwierzętom, ale także środowisku.
– Budynek jest dobrze izolowany, ogrzewany kotłem na biopaliwo. Woda, która spadnie na dach, jest magazynowana pod ziemią, a nadwyżki trafiają do oczka wodnego przy wejściu do Osady. Korzystają z niego ptaki. Działa tu też biologiczna oczyszczalnia ścieków. Budynek jest wyposażony w agregat energii w razie awarii sieci. Uruchamiamy też fotowoltaikę – opowiada pan Paweł.
Pozostali podopieczni
Lis polarny latem ma ubarwienie czarne, a zimą – białe. Jeden z nich trafił tu po likwidacji hodowli, został uratowany przed uśpieniem. Na terenie ośrodka są lisy, łabędzie i borsuki. W wolierze z zadaszonymi ławkami i stolikami wita nas łania Zosia i nie odstępuje już na krok. Przebywającego w zagrodzie łosia (Maniek) mieliśmy okazję karmić mlekiem z butelki. W kolejnej zagrodzie był młody jeleń, który wkrótce ma zrzucić poroże, a w następnej - dzik i locha. Znajdująca się w wolierze samica jastrzębia z nieufnością wpatrywała się w oko obiektywu.
– Mam 20 lat doświadczenia i jestem dowodem na to, że marzenia się spełniają. Kierownictwo Lasów Państwowych dało mi szansę je urzeczywistnić. Dzięki wsparciu łódzkich leśników zbudowaliśmy ten ośrodek – mówi szef placówki, który ma dużo większe plany: kolejne zagrody, park sensoryczny, tablice interaktywne.