Był weekend, gdy Paulina Fabich (32 l.) postanowiła jechać z najstarszą córką Klaudią (9 l.) odwiedzić babcię i przymierzyć komunijną albę. - Moje młodsze córeczki 6-letnią Ewę i 5-miesięczną Aurelkę zostawiłam z moim partnerem. Miał się nimi opiekować. Wcześniej też zostawał z dziećmi i nic się złego nie działo - zapewnia kobieta.
Tym razem było inaczej. Rafał B., kryminalista, który po przepustce nie wrócił do więzienia, zamiast opiekować się dziećmi, wolał wychylić kilka głębszych. Gdy był już zamroczony alkoholem, usłyszał cichutkie kwilenie dobiegające z łóżeczka.
Dziecko płakało
- Aurelka płakała, bo była głodna - mówi mała Ewunia, a jej mama dodaje, że musiało to być około godz. 15, bo gdy wychodziła o 11, dała córeczce mleko i właśnie po 4 godzinach Aurelka miała dostać kolejny posiłek. - Prosiłam Rafała, żeby starł małej jabłuszko - mówi kobieta. Ale pijanemu Rafałowi nie w głowie było karmienie niemowlaka.
Bił po główce
- Wujek wyciągnął małą z łóżeczka, rzucił na swoje łóżko i zaczął walić pięścią po główce - opowiada siostra bitej dziewczynki. Ona sama schowała się w kącie pokoju, żeby i jej się nie oberwało. - Aurelka potem już nie płakała - dodaje 6-latka. Gdy do domu wróciła pani Paulina, Aurelka spokojnie leżała w swoim łóżeczku. - Dopiero kiedy zauważyłam siniaki na jej ciele, Ewa powiedziała mi o biciu - mówi matka i wyciera łzy.
Lekarze uratowali
Kobieta zawiozła dziecko szybko do szpitala. Na szczęście życie dziewczynki nie jest zagrożone, ale wciąż nie wiadomo, jakie będą konsekwencje neurologiczne urazów.
Rafał B. szybko trafił do aresztu. - Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa - mówi Jerzy Maćkowiak z Prokuratury Rejonowej w Lesznie. Zwyrodniałemu katu grozi dożywocie.