Wiceminister środowiska Maciej Trzeciak oraz związani z nim ludzie dostali prawie 4 mln zł dopłat rolnych z Unii Europejskiej. Problem jednak w tym, że kupowali oni grunty dzięki fikcyjnym meldunkom – informuje „Rzeczpospolita”.
Okazuje się, że Trzeciak, który po ujawnieniu tych informacji podał się do dymisji, miał płacić za zameldowanie go w gminie, w której chciał nabyć grunty (zdaniem świadków nawet 20 tys zł). Był to niezbędny warunek, by mógł stanąć do przetargu na ziemię, która miałą być sprzedawana tylko miejscowym rolnikom. Dzięki temu on i związani z nim ludzie mogli kupić blisko 800 ha gruntów w całej Polsce, za które dostają miliony zł dotacji. Śledztwo w tej sprawie wszczęła policja i CBA.