W poniedziałek Lewandowski obchodził 30. urodziny i liczył, że dostanie prezent w postaci Pucharu. I od początku wszystko szło zgodnie z planem, bo Szachtar zdecydowanie zaatakował. Niesamowite rzeczy pod bramką Werderu wyczyniali Brazylijczycy, których w pierwszym składzie Szachtara było aż pięciu. Wreszcie jedną z licznych akcji donieckiego zespołu na bramkę zamienił Luiz Adriano. Kiedy wydawało się, że Szachtar z łatwością podwyższy przewagę, pogrążył ich bramkarz Andriej Piatow. Zamiast bezpiecznie wypiąstkować strzał Brazylijczyka Naldo z rzutu wolnego, Ukrainiec próbował piłkę łapać. W rezultacie po rękach bramkarza wpadła ona do bramki. Już wówczas obie drużyny zaczęły grać bardziej zachowawczo. Lekką przewagę miał jednak Szachtar, a świetną pracę w obronie wykonywał Lewandowski, który niczym plaster przylepił się do gwiazdora Werderu, Claudio Pizarro.
Lewandowski miał okazję, by samemu przesądzić o losach meczu. W 40. minucie spotkania oddał atomowy strzał na bramkę Werderu, jednak świetną paradą popisał się Tim Wiese. Ta sytuacja rozochociła Polaka, który pojawiał się w polu karnym rywali, gdy tylko Szachtar wykonywał rzut rożny.
W regulaminowych 90 minutach bramki nie padły, a dogrywka rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Szachtara. Przyniosły one efekt w 97. minucie, kiedy Wiesego pokonał Jadson. Wprawdzie Niemcy próbowali straty odrobić, ale znacznie groźniejsze były kontrataki Szachtara. Mecz skończył się jednak wynikiem 2: 1 i to piłkarze Szachtara kilka minut po meczu podnieśli Puchar UEFA.
- To wydarzenie numer jeden dla moich piłkarzy, ich życiowa szansa, żeby zapisać się w historii europejskiej piłki - powtarzał przed spotkaniem trener donieckiego zespołu, Mircea Lucescu. - Zawsze powtarzałem, że nadejdzie taki dzień, w którym mój Szachtar zadziwi Europę. I to jest właśnie ten czas - wtórował mu Mariusz Lewandowski. I Polak miał rację. Ostatni w historii finał Pucharu UEFA (od przyszłego sezonu rozgrywki te zastąpi Liga Europejska) Szachtar wygrał zasłużenie. Dzięki temu Mariusz Lewandowski powtórzył wyczyn Tomasza Rząsy i Ebiego Smolarka, którzy zdobyli Puchar UEFA w 2002 roku.
Dzięki triumfowi w Stambule Polak nieźle zarobił. Prezydent klubu Rinat Achmetow za zwycięstwo obiecał piłkarzom po 400 tys. euro (ok. 1,5 mln zł) na głowę.