Lech Wałęsa lubi podkreślać swój spryt. Tym razem chciał pogrążyć partię Declana Ganleya za jego własne pieniądze. Na konwencji Libertas w Dublinie były prezydent zamierzał przekonywać Irlandczyków do przyjęcia Traktatu Lizbońskiego.
Pochwała Traktatu pod szyldem Libertas? Dla Ganleya byłaby to katastrofa. To właśnie on i jego ugrupowanie wstrzymali przyjęcie dokumentu, wzywając Irlandczyków do jego odrzucenia w referendum.
Nic dziwnego, że nagle okazało się, że Lech Wałęsa do Dublina nie pojedzie. Nie został zaproszony. Na pytanie dziennika "The Irish Times", czy Libertas miał w planach takie zaproszenie, rzeczniczka partii odpowiedziała, że "nic nie zostało potwierdzone".
Za każdy występ dla Libertasu Wałęsa dostaje podobno 100 tys. euro. Zaplanowano cztery takie występy: w Rzymie, Madrycie, Paryżu i właśnie Dublinie. Były prezydent wystąpił już we Włoszech i Hiszpanii, do stolicy Francji pojedzie 4 czerwca. A Dublin? Nie czas żałować Dublina, gdy 300 tys. euro w kieszeni...