Lidia Krajewska miała ocenić program wyborczy. Nie wiedziała, że jest to program jej własnej partii, czyli Platformy Obywatelskiej. Posłanka nie zostawiła suche nitki na programie, mówiła o oszukiwaniu ludzi, o czystej kompromitacji...
>>> Posłowie PO coraz bardziej boją się PiS. Prawo i Sprawiedliwość mogą wygrać kolejne wybory
Jakie było jej zaskoczenie, gdy została poinformowana, że program, który tak szeroko krytykuje wygłaszał Donald Tusk w 2007 roku!
Z Krajewską rozmawiał Robert Mazurek z Plus Minus. Zaczął od wmówienia posłance, że ma przed sobą program PiS przewidujący modernizację Polski - 50 nowych mostów, z czego 15 na Wiśle, budowę 9 nowych lotnisk, modernizację 11 starych lotnisk. A co na to posłanka?
– ... A trzy miliony mieszkań też dołoży? I jeszcze prezes obiecał, że urodzi się 200 tysięcy dzieci. Te wszystkie obietnice są na takim poziomie, że brakuje słów. To kpiny z ludzi!
Życzę PiS powodzenia w realizacji tych cudów, ale to się nie nadaje do poważnej rozmowy. To zupełnie nierealne pomysły. Czyste chciejstwo. Człowiek składający takie obietnice okłamuje Polaków! - wyśmiewała po kolei punkty programu.
Wtedy prowadzący zdecydował się przyznać do manipulacji.
- Zanim pani powie za dużo i napyta sobie biedy, przyznam się do manipulacji. Cytowałem „Narodowy program wielkiej budowy" Platformy Obywatelskiej z 2007 roku.
I wtedy posłanka PO skompromitowała się jeszcze bardziej (jakby nieznajomość programu własnej partii nie wystarczyła) - zaczęła cofać swoje wcześniejsze słowa, zachwalać program!
– Przyzna pan, że w odniesieniu do PiS te plany brzmią bardzo nierealnie, a dokument, na który się pan powołuje, prezentował całość, czyli projekty i sposób ich finansowania. Tym różnimy się od PiS. Poza tym powstał w innej sytuacji gospodarczej.
Powtórzę, że sytuacja ekonomiczna była wówczas zupełnie inna. Rok później rozpoczął się światowy kryzys. Choć czasami rzeczywiście składa się pewne obietnice na wyrost, to prawda - motała się Krajewska.