RADIO KRAKÓW poinformowało, że mężczyzna dwa razy trafiał do limanowskiej lecznicy. Za pierwszym razem został wypisany po dwóch dniach bo zdaniem lekarzy jego stan nie wymagał hospitalizacji. 38-latek wrócił jednak na Szpitalny Oddział Ratunkowy skarżąc się na silne bóle brzucha. Ponownie został przyjęty na oddział.
Następnego dnia żona mężczyzny przyszła, by go odwiedzić. Znalazła męża w łazience w kałuży krwi. Wezwanym na pomoc lekarzom nie udało się go uratować.
W tej sprawie jest wiele wątpliwości, które prokuratura musi wyjaśnić. - Rodzina złożyła zawiadomienie w sposób bardzo ogólnikowy, ze względu na stan psychiczny. Nagła śmierć. Nikt się tego nie spodziewał, bo to przecież tylko 38 lat. Zostało troje malutkich dzieci, więc nie ma się absolutnie czemu dziwić - mówi prokurator Tomasik.
Na dzień dzisiejszy przewidziana jest sekcja zwłok zmarłego 38-latka. Policja zabezpieczyła też całą dokumentację medyczną dotyczącą jego leczenia. Dyrekcja placówki do chwili zakończenia śledztwa odmawia jakiegokolwiek komentarza.