W bestialski sposób pozbawili życia bezbronne zwierzę, ale dla organów ścigania to było za mało, by trafili za kratki. Dopiero kiedy zwyrodnialcy posunęli się do kradzieży land rovera i suzuki spod leśniczówki Babiogórskiego Parku Narodowego znaleźli się na celowniku policjantów!
Na początku października 23-letni Piotr B., właściciel psa rasy husky dał się namówić dwóm kolegom, żeby dla zabawy zabić czworonoga. Zwierzak konał w męczarniach. Przywiązany przez okrutników linką holowniczą do haka samochodu był ciągnięty po drogach Lipnicy Małej tak długo, aż odpadła mu głowa.
Wszyscy trzej pijani koledzy zostali zatrzymani, ale na wolności czekali aż prokuratura w Nowy Targu zakończy śledztwo.
Przeczytaj koniecznie: Lipnica Mała: Katowali psa, aż odpadła mu głowa
Mordercom psa ciągle było mało mocnych wrażeń, więc minionej soboty znowu pokazali na co ich stać. Kiedy opel, którym jechali wpadł do rowu z pobliskiej leśniczówki ukradli land rovera jednego ze strażników Babiogórskiego Parku Narodowego. Terenowym pojazdem próbowali wyciągnąć swój wóz z rowu. Spalili jednak sprzęgło i auto okazało się bezużyteczne.
Niezrażeni niepowodzeniem jeszcze raz zaczaili się pod leśniczówkę. Ukradli kolejny samochód, tym razem suzuki. 23-letni Piotr B. odwiózł Piotra K. i Krzysztofa T. do domów. W powrotnej drodze za znalezione w samochodach pieniądze kupił paliwo na stacji benzynowej, wrócił do auta i podpalił je.
Właściciel psa trafił do aresztu, 18-latka objęto dozorem policyjny, a trzeciego łobuza wciąż szuka policja ... Odpowiedzą za kradzież i zniszczenie cudzej własności. Tylko za zabicie psa mogą spędzić w więzieniu jedynie dwa lata.