Pan Andrzej postanowił powędkować w Świnoujściu nad Kanałem Piastowskim. Po kilkunastu minutach łowienia w siatce było już wystarczająco dużo rybek na smaczną kolację z żoną. Kiedy jednak odwrócił się, żeby podziwiać połów, dosłownie zgłupiał! - Miałem w siatce kilka dorodnych rybek. I nagle wszystkie znikły! - aż krzyczy ze zdenerwowania mężczyzna. Ledwo jednak otrząsnął się z szoku, poczuł, że coś szarpie za kij. Wyciągnął z wody śliczną rybkę i wrzucił ją do swojej siatki.
I wtedy na jego oczach z krzaków wyskoczył włochaty zwierz z rudą kitą, który delikatnie chwycił rybkę i spokojnym, dostojnym krokiem polazł w wysoką trawę skonsumować zdobycz. Po chwili wrócił i bezczelnie usiadł w oczekiwaniu na kolejną dostawę!
Skąd taki bezczelny spryciarz nad Kanałem Piastowskim? Pan Andrzej nie ma wątpliwości: - Z Niemiec musiał przyjść, bo nasze lisy są lepiej wychowane.