Lis na prezydenta

2009-04-15 5:00

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta... Czy to powiedzenie może się sprawdzić w przyszłorocznych wyborach prezydenckich? Wszystko możliwe. Coraz częściej mówi się bowiem, że Donalda Tuska (52 l.) i Lecha Kaczyńskiego (60 l.), którzy przewodzą dziś stawce kandydatów do Pałacu Prezydenckiego, może pogodzić "ten trzeci".

Czy będzie to... Tomasz Lis (43 l.)? Jak wynika z najnowszego sondażu, na tego popularnego publicystę chce głosować aż 9 proc. Polaków.

Dobre notowania Lisa nie są zaskoczeniem dla politologów. - Tomasz Lis bez wątpienia ma wiele cech dobrego kandydata na prezydenta. Jest lubiany, rozpoznawalny, dobrze wygląda, sprawnie się wypowiada i ma za sobą udaną karierę. W dodatku jego poglądy polityczne są na tyle nieprecyzyjne, że mogą podobać się wielu Polakom - wyjaśnia prof. Roman Bäcker, politolog z UMK w Toruniu.

Lis ma jeszcze jedną, bardzo ważną zaletę - jest pozornie osobą spoza świata polityki. A Polacy szukają kogoś, kto nie jest uwikłany w bieżące spory i kłótnie. - Bez wątpienia jest zapotrzebowanie na kogoś "trzeciego". Dlatego dobre notowania Lisa to raczej wyraz protestu przeciwko silnym partyjnym kandydatom niż rzeczywistego uwielbienia dla tego dziennikarza - dodaje prof. Bäcker.

O prezydenckich aspiracjach Lisa pisze się i mówi od kilku lat. On sam nigdy nie zadeklarował, że zamierza wystartować w wyborach. Prawdą jest też jednak, że spotkania, na których promował swoje kolejne książki, zmieniały się w typowe wiece polityczne. I ludzie widzieli w Lisie nie tylko popularnego publicystę, ale kogoś więcej. Czy to wystarczy, by wygrać wybory? - Nie sądzę. Lis nie ma politycznego zaplecza oraz finansowego kapitału. Nie ma też tego, co można nazwać charyzmą męża stanu - ucina prof. Bäcker.

Z sondażu Instytutu Homo Homini dla "Rzeczpospolitej" i tvn24.pl wynika, że w stawce pretendentów nie liczy się już zupełnie Kazimierz Marcinkiewicz (50 l.). Przez romans z młodą kochanką były premier całkowicie roztrwonił swój polityczny kapitał. Nie zmienili się za to liderzy sondażu. Gdyby wybory odbywały się dziś, w drugiej turze spotkaliby się Donald Tusk i Lech Kaczyński. Czy tak będzie też za kilka miesięcy? A może wygra "ten trzeci"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki