- Nigdy w życiu nie pracowałem tak długo nad wywiadem. Przygotowanie merytoryczne, to było nie więcej niż połową tej całej roboty. Druga połowa to było zastanawianie się jaki powinien być, brzydko mówiąc, mój mind set, czyli jakie powinienem mieć nastawienie emocjonalno-intelektualne przed tą rozmową. Co chcę osiągnąć, jak powinienem to osiągnąć i też jak będzie w czasie tej rozmowy. Gdzie się wytwarza jakaś dynamika, gdzie ludzie prezesa nie zgadzają się na propozycję, by debata była nagrywana bez publiczności - zdradził Lis.
Kuba Wojewódzki zauważył, że rozmowa żyła, była swoistym wiecem, bo i Lis i Kaczyński mieli swych klakierów. Publicysta zaprzeczył, że miał klakierów. - To była neutralna publiczność. W ogóle nie reagowała przez 20-30 minut.
Lis ujawnił też jakie było jego zamierzenie podczas rozmowy z liderem PiS.
Lis chciał pokazać prawdziwą twarz Kaczyńskiego
- Uważałem, że z jednej strony mamy Donalda Tuska i referendum nad nim. Coś zrobili, wiele rzeczy się nie udało. Ludzie będą to 9 października oceniali. Z drugiej strony mieliśmy referendum nad wiarygodnością prezesa Kaczyńskiego, który w ostatnich latach wykonał kilka wolt i nie wiadomo było, która z twarzy jest jego prawdziwą. Chciałem, by po tych 50 minutach ludzie mieli lepsze wyobrażenie o tym, która twarz jest prawdziwa. Czy mają, czy nie, nie mnie to oceniać - przyznał Lis.
Wojewódzki pytał też, czy Lis chciał celowo zdominować Jarosława Kaczyńskiego. - Nie stawiałem sobie takiego zadania - odpowiedział krótko Lis.
- Jestem subiektywny. Pytań można wyobrazić sobie tysiąc zestawów, w głowie rodzi się jeden z tysiąca i to jest pełen subiektywizm - zaznaczył.