W komunikacie resortu zdrowia pacjenci mogą przeczytać, że ceny detaliczne brutto 887 leków zostały obniżone, a 269 podwyższone. Hurra, a więc dzięki Bartoszowi Arłukowiczowi (41 l.) będziemy taniej płacić za leki! Niestety, tak nie jest. Listy ministra są tak układane, że cena leków składa się z wielu elementów. Przede wszystkim medykamenty ułożone są w grupy. Dla każdej z nich minister ustala limit - czyli kwotę, do której państwo będzie dopłacać. Jeżeli cena detaliczna leku jest wyższa niż limit, to różnicę płaci pacjent. I w tym jest pies pogrzebany. W związku z tym od listopada płacimy drożej za 659 leków, a nie za 269. Potaniało natomiast 529 medykamentów. Obniżki są różne. Tylko w przypadku 10 leków spadek ceny jest wyższy niż 10 zł. Natomiast obniżki ceny prawie 200 leków pacjenci nawet nie zauważą. Ogromna grupa medykamentów kosztuje raptem 10 i mniej groszy.
Ze zmian na listach refundacyjnych powinni się ucieszyć natomiast m.in. chorzy na ciężką astmę alergiczną. Grupa cierpiących na nią chorych prosiła ministra zdrowia o lek od wiosny. W końcu się udało. Refundowane będą także specjalne opatrunki dla pacjentów cierpiących na pęcherzowe oddzielanie się naskórka i preparaty dla dzieci cierpiących na alergię pokarmową.