Wczoraj przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu jako świadek w procesie dotyczącym afery korupcyjnej zeznawał Michał Listkiewicz (55 l.). Były szef PZPN podkreślił, że sprawy sędziowskie bezpośrednio mu nie podlegały. Zapewnił też, że nie miał jakichkolwiek kontaktów, nawet telefonicznych, z Ryszardem F. "Fryzjerem".
Prowadzący rozprawę sędzia dociekał, dlaczego PZPN nie reagował bardziej stanowczo wobec podejrzewanych arbitrów.
- Składali oni wyjaśnienia i zaufaliśmy im. Uznaliśmy, że do momentu prawomocnego wyroku należy stosować zasadę niewinności - odpowiedział Listkiewicz, który przed sądem zeznawał niespełna pół godziny. A po wyjściu z sali zwrócił się do dziennikarzy:
- Czy czuję się odpowiedzialny za tę aferę? A czy minister zdrowia może odpowiadać za każdego lekarza, który gdzieś tam przyjął od pacjenta pieniądze lub prezent?