Skrajnie obraźliwemu charakterowi tego opisu nie towarzyszył żaden (słownie żaden) przykład "mojej degeneracji". Ot, takie chlapnięcie błotem, może się przylepi. Pan red., wykazując zwykłe ideologiczne zacietrzewienie i złość, powtarza gołosłowne i histeryczne etykietki i obelgi przyklejane mi przez stację "Wstajesz i Łżesz".
Pan red. odbiera mi konstytucyjną wolność słowa i prawo do krytyki, choćby ostrej i barwnej, ale przecież bez wulgaryzmów. Określenie czyjejś powierzchowności "twarz boksera" jest po prostu stwierdzeniem faktu, a nie obelgą. Określenie kogoś "pastuchem", kto zwraca się do ciebie per "bydło" - nie jest obelgą, a logiczną konsekwencją sposobu zaczepki.
Cytowanie określeń użytych o sobie samych przez lewaków w ich zaproszeniu na "Marsz Szmat", jest tylko zacytowaniem ich kompromitacji. Nie były to moje własne słowa. Słynnego słowa "spie...j" w Sejmie nie użyłam (proszę po prostu odsłuchać nagrania sejmowe), a wobec manipulacji stenogramami jestem bezsilna. Pan red. zawsze może mnie jednak przeprosić i obiecać na przyszłość dziennikarską rzetelność.
Zobacz też: Tak Tusk załatwił sobie prezydenta Unii! KULISY wyboru szefa Rady Europejskiej
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail