Trwają przesłuchania kolejnych osób, które mogą mieć związek ze śmiercią 2,5-letniej Dominiki. Prokuratura w Skierniewicach przesłuchała już w tej sprawie 20 świadków. Na dziś zostali wezwani ratownicy, którzy przyjechali na pomoc.
-Jak dotąd nie jest znana przyczyna śmierci dziecka - mówi "SE" prok. Krzysztof Kopania. Ustalą to biegli, którzy zostaną powołani po przesłuchaniu świadków i po badaniach zwłok. Może potrwać to nawet kilka tygodni.
Dominika trafiła do łódzkiego szpitala 25 lutego. Lekarze potwierdzili wczoraj, że dziecko było w skrajnie ciężkim stanie. Miało obrzęk mózgu, uszkodzenie serca, wątroby. - Zdaniem lekarzy już kilka dni wcześniej można było rozpoznać tak ciężki stan zdrowia dziewczynki - mówi prok. Kopania. Kiedy jednak Dominika trafiła do szpitala, było już za późno na ratunek. Może dziecko by żyło, gdyby trafiło tam kilka godzin wcześniej.