W długi Arkadiusz K. wpadł na własne życzenie. Godzinami przesiadywał w salonach z automatami do gier. Wygrywał rzadko, dużo częściej wracał do domu spłukany. Zaczął więc pożyczać pieniądze, by grać dalej. Najpierw od znajomych, później od ludzi spod ciemnej gwiazdy. - Odegram się i oddam wszystko - mówił.
Ale przegrywał też pożyczone pieniądze. Kiedy dług urósł do kilkudziesięciu tysięcy złotych, odebrał sobie życie.