Było piątkowe majowe popołudnie. Korzystając z pięknej pogody, Zuzia poszła pobawić się na dwór. Nagle dziewczyna zamarła z przerażenia. W jej stronę biegł rozwścieczony pies sąsiadów. Dopadł do niej, zaczął gryźć. Na ratunek ośmiolatce ruszyli pracownicy pobliskiego zakładu. Odgonili owczarka i wezwali pomoc. Poraniona, zakrwawiona Zuzia trafiła do szpitala, gdzie przeszła kilkugodzinną operację. - Uczyliśmy córkę, jak ma się zachować w takiej sytuacji, czyli skulić się i zasłonić głowę. To pewnie uratowało jej życie - mówi roztrzęsiona pani Marta.
Kiedy na miejsce przyjechała policja, okazało się, że właściciele psa nie mają zaświadczenia o obowiązkowym szczepieniu przeciwko wściekliźnie. Dlatego zwierzę trafiło na obserwację, a biedna Zuzia dostaje bolesne zastrzyki przeciwko tej chorobie.
Właścicielom psa może grozić teraz nawet trzy lata więzienia za bezpośrednie narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia.