Jego prosty plan nie wypalił jednak, bo auto zatrzymało się już na pierwszej przeszkodzie - czyli ogrodzeniu budynku.
Może to i lepiej, bo Marcin S. miał już w organizmie sporą dawkę napojów wyskokowych. Kolejna z pewnością nie wpłynęłaby korzystnie na jego organizm.
Teraz zdesperowany kierowca za swój czyn odpowie przed sądem. Będzie też pewnie musiał naprawić szkody. Uderzenie było tak silne, że ucierpiał nie tylko płot, lecz także zaparkowane w pobliżu auta, w które uderzyły oderwane elementy nadwozia volkswagena.