Obaj bracia, mimo że już dawno weszli w wiek dojrzały, wciąż mieszkali pod jednym dachem w mieszkaniu swojej mamy. Czasem udało im się złapać jakąś dorywczą pracę. Gdy akurat nie mieli roboty, starali się czymś wypełnić wolny czas. Jacek R. uwielbiał przesiadywać na kanapie i oglądać programy telewizyjne z udziałem polityków.
- Co wchodziłem do jego pokoju, to na ekranie widziałem posłów, ministrów. Same spierające się mądre głowy - opowiada pan Mirosław.
- Im brat więcej gapił się w ten telewizor, tym stawał się coraz bardziej agresywny. Krzyczał w kierunku telewizora, że politycy to banda złodziei. Wyzywał ich na czym świat stoi. Dziwny się jakiś zrobił - dodaje. Pewnego dnia, gdy znów wszedł do pokoju Jacka R., ten zerwał się z kanapy i bez słowa dźgnął go nożem w prawy bok. Bracia zaczęli się szarpać.
- Miał bardzo dziwny wyraz twarzy. Jakby wpadł w jakąś furię - wspomina Mirosław R. Obaj upadli na podłogę. Jacek R. usiadł na swoim bracie okrakiem. - Teraz wydłubię ci oko - powiedział przez zaciśnięte zęby. Na szczęście swojej groźby nie spełnił. Nagle oprzytomniał, puścił brata i powiedział mu, żeby sobie poszedł.
Jacek R. trafił do aresztu. Odpowiada za usiłowanie zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Brata przeprosił. Pan Mirosław mu wybaczył. - To te programy tak na niego wpłynęły. Szkoda chłopa - mówi.