Łódź: 36-latek zginął, bo się spieszył na obiad [ZDJĘCIA]

2018-01-04 4:00

Pośpiech bywa złym doradcą. Może też prowadzić do tragedii. Mariusz W. (36 l.) z Łodzi tak bardzo chciał zdążyć do domu na obiad, że próbował wsiąść do ruszającego z przystanku tramwaju. Niestety, dostał się między wagony i zginął na miejscu.

Było wtorkowe popołudnie. Mariusz W. czekał na tramwaj na ulicy Kilińskiego tuż przy skrzyżowaniu z aleją Piłsudskiego w samym centrum Łodzi. Rozmawiał przez telefon. Gdy nadjechała "jedynka" i motorniczy otworzył drzwi, nie wsiadł jednak do środka. Kontynuował pogaduszki. Zreflektował się dopiero, gdy tramwaj ruszał już w dalszą trasę. Tak się spieszył do domu na obiad, że zamiast poczekać na następny pojazd, usiłował dostać się do pierwszego wagonu przez ostatnie drzwi. Niestety, nie zdołał ich otworzyć. Wpadł w przestrzeń między wagonami, a ciężkie koła zmiażdżyły jego ciało. Nie miał szans na przeżycie.

Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi teraz policja pod nadzorem prokuratury. Ustalono już, że motorniczy był trzeźwy. Po wypadku był w szoku.

Sprawdź: Zaginięcie nastolatek z Tryńczy. REKONSTRUKCJA ZDARZEŃ

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają