Smutny los Dropsika odmienił się w zeszłym roku.
- Znaleźliśmy go w łódzkim schronisku dla zwierząt. Poprzedni właściciele oddali go, bo nie byli w stanie się nim zajmować. A my z miejsca go pokochaliśmy – opowiadają państwo Kaźmierczakowie.
Od tamtej chwili Dropsik nieustanie towarzyszy swojej nowej rodzinie. Kiedy wyjeżdżają na wakacje, jest zawsze z nimi.
- Nie wyobrażamy sobie sytuacji, że moglibyśmy go gdzieś zostawić - tłumaczy pani Joanna.
A ponieważ jej mąż niedawno zrobił patent żeglarza, Dropsik po prostu musiał zostać marynarzem. I trzeba przyznać, że błyskawicznie odnalazł się w tej roli. Teraz więc, jak to w wakacje, przemierza mazurskie jeziora na pokładzie jachtu, który wynajęli jego państwo.