Marcin problemy z nosem miał od lat. Czasem, gdy miał katar, nie mógł spać ani oddychać. Zdecydował się na operację przegrody nosowej. 9 lipca trafił na stół operacyjny w Szpitalu im. Barlickiego w Łodzi. W południe już nie żył. Co się stało?
- Sekcja zwłok nie odpowiedziała jednoznacznie na to pytanie. Zleciliśmy przeprowadzenie dodatkowych badań toksykologicznych - mówi Krzysztof Kopania (42 l.), rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury.
Odpowiedzi nie zna też ordynator oddziału chirurgii plastycznej. - Pacjent po operacji był wybudzony ze śpiączki. Kilkadziesiąt minut później źle się poczuł. Najprawdopodobniej zachłysnął się własną krwią - wyjaśnia ordynator Julia Kruk-Jeromin (60 l.). Bliscy Marcina mówią wprost: - Ktoś musi ponieść za to odpowiedzialność.
Jeżeli prokuratura uzna, że Marcin zmarł w wyniku błędu lekarza, chirurgowi, który go operował, może grozić do 5 lat więzienia.