Gośka zwykle jest uśpiona, nie widać jej na co dzień, bo przemyka cicho po osiedlu. Ale gdy wpadnie w szał, cała kamienica drży w posadach. Zwykle dzieje się tak wtedy, gdy wypije za dużo. Ostatni jej atak był zatrważający. Młotem do burzenia murów zniszczyła klatkę schodową, wybiła szyby w kamienicy i zmasakrowała stojące pod nią samochody. Wydawać by się mogło - drobna z niej kobieta, ale rozmiary zniszczeń powstałe w wyniku jej ataku są takie, jakby przez osiedle przeszedł tuzin chuliganów.
- Od początku były z nią problemy, jak tylko się tu wprowadziła kilka lat temu - mówi pani Irena (55 l.), jedna z sąsiadek. - Chodziła z tym młotem po korytarzach, urządzała dzikie awantury, groziła nam, demolowała klatkę schodową. Każdy starał się omijać ją szerokim łukiem. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy interweniowała u nas policja. Ale ona nic sobie z tego nie robiła. Zabierali ją na komisariat, a ona po jakimś czasie wracała. Nie było na nią mocnych.
Sąsiedzi Małgorzaty Z. znów wezwali policję, która okiełznała szaloną kobietę. Prokurator postawił jej zarzut zniszczenia mienia i kierowania gróźb karalnych. Sąd aresztował Gośkę na trzy miesiące. Grozi jej do 5 lat więzienia. W końcu mieszkańcy kamienicy mogą odetchnąć. Przynajmniej na chwilę. Bo ona wróci, a wtedy... To straszne!