Dochodziła godz. 11, gdy do jednego z banków przy ulicy Legionów w Łodzi wszedł Piotr U. Korzystając z tego, że w środku nie było żadnych klientów, wyciągnął przedmiot przypominający pistolet i sterroryzował kasjerkę. Zażądał wydania pieniędzy. Niemal w tym samym momencie do banku weszła z ulicy kobieta. Kasjerka ostrzegła ją jednak, że jest napad na bank. Wtedy klientka szybko się wycofała, a Piotr U. wpadł w panikę.
Zaczął miotać się po pomieszczeniu. Podbiegł do drzwi i złapał za klamkę, chcąc wybiec na zewnątrz. Ale ta kobieta, która pojawiła się w banku, trzymała klamkę z drugiej strony, nie pozwalając mu uciec. Jednocześnie poprosiła o pomoc przechodniów, którzy zawiadomili policję.
Mężczyzna tak szarpał za klamkę, aż w końcu ją urwał. Został w pułapce. Zrezygnowany usiadł na krześle i czekał na przyjazd policji. Kiedy funkcjonariusz wszedł do środka, potulnie wyciągnął ręce przed siebie, by można było założyć my kajdanki.
Jak się okazało, dzień wcześniej Piotr U. napadł na sklep spożywczy. Też zagroził sprzedawczyni bronią, ale nie mógł poradzić sobie z otwarciem kasy, bo pomylił klucze. W końcu został przegoniony.
Teraz złodziej fajtłapa odpowie za swoje czyny przed sądem. Grozi mu do 12 lat więzienia.