Krzysztof P. i Agnieszka K. mieszkali w położonym na uboczu domu przy ulicy Wersalskiej. W okolicy żadnych sąsiadów. O tym, co działo się w ich czterech ścianach, nie wiedział nikt obcy... Do tragedii doszło w nocy. Mężczyzna skrępował Agnieszkę K. i zakneblował jej usta. Później na jej oczach nożem poderżnął gardło synowi i ciężko ranił przebywającą u nich w domu siostrę żony oraz jej pięcioletnią córkę. Gdy dokonał rzezi, jeszcze w nocy wsiadł do samochodu i odjechał z domu.
Agnieszce K. udało się wyswobodzić z więzów około godz. 4 nad ranem. Pobiegła po pomoc na pobliską stację benzynową. Na miejsce zbrodni natychmiast przyjechały karetki. Lekarze próbowali jeszcze reanimować chłopca. Bezskutecznie. Zraniona siostra Agnieszki K. i jej córka walczą o życie w szpitalu. Partnerka Krzysztofa P. też skorzystała z pomocy lekarzy. Jest w szoku.
Zabójca około godziny 6 pojawił się w jednej z hal produkcyjnych w Łodzi, gdzie pracuje jako monter sufitów podwieszanych. Tam się powiesił. Jak się okazuje, Krzysztof P. podejrzewał swoją partnerkę o zdradę. Myślał też, że chce go opuścić. Nie mógł się z tym pogodzić.