Na policję zgłosili się ludzie, którzy w dniu porwania pomagali porywaczowi wypchnąć samochód z błota. Nie wiedzieli wtedy, że w aucie była poszukiwana dziewczynka.
Julia została uprowadzona około godziny 13.40. Z jej relacji wynikało, że nieznajomy poprosił ją o pomoc w poszukiwaniu psa. Potem wsadził dziecko do samochodu i przez kilka godzin woził po Łodzi i okolicach. W pewnym momencie auto zakopało się w błocie. Wtedy właśnie pomogły je wypchnąć przypadkowo spotkane osoby. Po ich zeznaniach zorganizowano obławę. Na wskazane miejsce wysłano kilkudziesięciu policjantów z psem tropiącym. Podejrzanego ujęto wczoraj około godziny 15. Policjanci znaleźli też samochód, w którym koczował w lesie.
- Aresztowany przez nas człowiek jest bardzo podobny do tego z policyjnego portretu pamięciowego - mówi Joanna Kącka (38 l.), rzeczniczka łódzkiej policji. - Ma 46 lat, ale wygląda młodziej.
Jeszcze wczoraj zatrzymany został poddany badaniom DNA. Dziś ma być przesłuchiwany w prokuraturze. Za porwanie grozi mu do pięciu lat więzienia. Być może ten zarzut zostanie jednak wkrótce rozszerzony o popełnienie przestępstwa na tle seksualnym.