Nie był to jednak napad doskonały, bo sprawca zostawił odciski palców. To one po kilku miesiącach doprowadziły śródmiejskich dochodzeniowców do Andrzeja M.
39-latek wpadł, bo był już notowany w policyjnych kartotekach, m.in. w Łodzi. Tam również został zatrzymany. Grozi mu teraz 10 lat więzienia.