Amelka trafiła do szpitala w miniony piątek wieczorem. Przyniosła ją tam jej ciotka, Iwona R. (29 l.), która od kilku dni opiekowała się dziewczynką, bo w tym czasie jej biologiczna matka Anna R. (22 l.) bawiła się w najlepsze. Iwona R. zauważyła, że dziecko ma drgawki i problemy z oddychaniem. Lekarze, którzy badali niemowlę, nie stwierdzili na ciele Amelki żadnych obrażeń, ale zdecydowali się wykonać komputerowe badanie głowy. Okazało się, że dziewczynka ma kilka krwiaków mózgu i pękniętą czaszkę. Natychmiast przeszła skomplikowaną operację. Zdaniem lekarzy nigdy już nie będzie w pełni sprawna.
Czytaj: Dramatyczny apel rodziców malej Amelki: Pomóżcie nam!
Policjanci zatrzymali do wyjaśnienia ciotkę dziewczynki i jej życiowego partnera Łukasza N. Udało się też odnaleźć matkę dziecka. Była kompletnie pijana. Obie kobiety zostały przesłuchane w charakterze świadków. Zeznały, że sprawcą obrażeń Amelki mógł być Łukasz N. Na tej podstawie mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania uszkodzenia ciała dziecka. Grozi mu do 5 lat więzienia. Prokuratura skierowała wniosek o jego aresztowanie. Ale wczoraj rano sąd wypuścił Łukasza N.!
- Zebrany materiał dowodowy nie uprawdopodobnia popełnienia zarzucanego przestępstwa - tłumaczy decyzję o zwolnieniu mężczyzny Ewa Chałubińska z Sądu Okręgowego w Łodzi.
Zupełnie innego zdania są śledczy. Po pisemnym uzasadnieniu decyzji sądu zamierzają się od niej odwołać. - Na pewno łatwiej byłoby nam prowadzić postępowanie w tej sprawie, gdyby podejrzany przebywał w areszcie. Istnieje bowiem uzasadniona obawa matactwa - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Sąd nie zastosował wobec niego aresztu
- Zebrany materiał dowodowy nieuprawdopodabnia popełnienia przestępstwa zarzucanego podejrzanemu - tłumaczy rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi Ewa Chałubińska
Zobacz: Ksiądz Gil PRZERYWA MILCZENIE: Nie skrzywdziłem tych dzieci [Wideo]