Tramwaj skradziono w weekend i jak podaje portal "gazeta.pl", przez dwa dni nikt nie zauważył, że w zajezdni brakuje jednego tramwaju. Ostatni raz widziano go w piątek ok. godziny 18 w zajezdni przy ulicy Telefonicznej. Co się stało później? Nie wiadomo, bowiem żaden z przesłuchanych pracowników widział momentu, w którym maszyna wyjechała w miasto.
- Policja analizuje zapisy z kamer monitoringu na terenie całego miasta – czytamy na portalu „łódź.gazeta.pl” wypowiedź Magdaleny Złotnickiej z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Policjanci chcą ustalić jaką trasą jechał skradziony tramwaj.
Zguba została przypadkowo zauważona przez kobietę prowadzącą tramwaj linii 13 w niedzielę rano. Gdyby nie to, trudno powiedzieć, czy w ogóle ktokolwiek zorientowałby się, że w zajezdni brakuje jednego składu. Podejrzenia w tej sprawie padają na byłych lub obecnych pracowników MPK.
Zobacz też: Łódź. Tramwaj staranował pieszych. UWAGA DRASTYCZNE WIDEO!
- Zaginiony pojazd odnalazł się w niedzielę rano. Stał na pętli Żabieniec. Zauważyła go motornicza prowadząca tramwaj linii 13. - W związku z tym, że tramwaj się odnalazł, dochodzenie będzie prowadzone pod kątem krótkotrwałego użycia pojazdu, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia- czytamy na portalu "łódź.gazeta.pl" dalszy ciąg wypowiedzi Złotnickiej.
Czytaj również: Warszawa. Trzy tramwaje wypadły z torów
- Tramwaj uruchamiany jest uniwersalnym kluczykiem, który posiada każdy motorniczy, dlatego zachodzi podejrzenie, że sprawcą może być były pracownik firmy.- Dodała policjantka