Wśród łódzkich stróży prawa jest złodziej, a może funkcjonariusze po prostu mają problemy z liczeniem? „Express Ilustrowany” nagłośnił skandal w Miejskiej Komendzie Policji w Łodzi. Z magazynu przy al. Kościuszki 19 w dziwnych okolicznościach „wyparowało” 4,2 tys. sztuk opakowań dopalaczy. Ich wartość to ponad 60 tys. złotych. Zabójcze, legalne narkotyki zostały przejęte w październiku z trzech sklepów w Łodzi, których właścicielem jest słynny już Dawid Bratko, zwany królem dopalaczy.
Patrz też: Radny PO Piotr Trzaska: Kupujcie dopalacze!
Kompromitującą aferę wyjaśnia prokuratura. Śledztwo objęte jest tajemnicą. Tylko zaufani ludzie komendanta miejskiego policji w Łodzi i komendanta wojewódzkiego znają jego szczegóły. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie zniknęły dopalacze. Przed dwa tygodnie funkcjonariusze liczyli opakowania, a gdy przyszło do podsumowania okazało się, że z 17 tys. sztuk brakuje ponad 4 tys.
Na miejskich komisariacie w Łodzi poleciały już głowy. W grudniu ubiegłego roku pracę stracili poprzedni szef - mł. insp. Krystyna Paszkiewicz-Kęsiak i jej zastępca podinsp. Ryszard Łagiewski. Policjanci odeszli na emeryturę...