ŁÓDŹ: Zięć zabił mi córkę. Szukam dziadka dla moich wnucząt

2013-02-05 3:00

Te dzieci przeżyły ogromną tragedię. Ojciec, obywatel Pakistanu Naeem A. (41 l.), zabił ich mamę, łodziankę Agnieszkę Abbas (†31 l.), za to, że według jego wiary kobieta okryła go hańbą. Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia, a dzieci trafiły pod opiekę babci, Haliny Fojtuch (55 l.) - mamy pani Agnieszki. Dziś tworzą szczęśliwą rodzinę, jednak sen z powiek spędza im trudna sytuacja finansowa. - Dlatego szukam bogatego dziadka dla moich wnuków - mówi babcia Anity (9 l.), Roksany (10 l.), Soni (11 l.) i Amira (12 l.).

Ich rodzice poznali się pod koniec lat 90. ubiegłego wieku w Łodzi. Tu kilka lat później się pobrali, tu urodziła się czwórka ich dzieci. W 2004 r. cała rodzina wyjechała do rodzinnego Pakistanu Naeema A. Mieli wrócić po trzech miesiącach. Zostali cztery lata.

Naeem A. przy wsparciu swoich krewnych urządził pani Agnieszce prawdziwe piekło. Ukrył paszport, przetrzymywał ją w domu, zmuszał do prostytucji, zabierał pieniądze. Dzieci próbował sprzedać. Polka długo znosiła te upokorzenia. W końcu nie wytrzymała. W 2008 r. podstępem zabrała dzieci i z pomocą polskiej ambasady uciekła do kraju.

Według islamu - religii wyznawanej przez Naeema A. - ucieczka kobiety od męża okryła go hańbą. I on tę hańbę zmył krwią pani Agnieszki. Odszukał ją w Łodzi i 7 czerwca 2009 r. zamordował, zadając dwa ciosy nożem. Sąd skazał go za to na 15 lat więzienia.

Dziećmi zaopiekowała się mama pani Agnieszki. - Początki były bardzo trudne - wspomina. - Gnieździliśmy się w ciasnym mieszkanku, dzieci były nieufne wobec mnie. Ale dałam im miłość, jakiej nie zaznały w Pakistanie od ojca i jego rodziny. Przełamaliśmy lody, a od urzędu miasta dostaliśmy większe, dwupokojowe mieszkanie - dodaje.

Anita, Roksana, Sonia i Amir poszli do szkoły. Mimo różnicy wieku wszyscy do jednej klasy. Musieli od podstaw nauczyć się języka polskiego. Dziś władają nim świetnie. - Uczą się też bardzo dobrze - opowiada babcia. Cała rodzina utrzymuje się z zasiłków i renty pani Haliny. Miesięcznie dostają 2800 zł. - Niby spora kwota, ale gdy popłacimy rachunki, kupimy jedzenie, opłacimy dodatkowe zajęcia w szkole, to prawie nic nam nie zostaje - rozkłada ręce babcia.

Dlatego pani Halina szuka bogatego dziadka dla swoich wnucząt. - Miłości dla siebie już nie potrzebuję, za to bogaty dziadek bardzo by się im przydał - mówi. - Żeby tylko miał gruby portfel i serce do dzieci - wzdycha.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki