Opisujący tę sprawę "Dziennik Łódzki" pisze, że ta wstrząsająca historia rozpoczęła się w grudniu 2015 roku. To wówczas kobieta, po kłótni z małżonkiem, nie miała gdzie mieszkać, przez co zmuszona była szukać pokoju do wynajęcia. Poznała wtedy 43-latka, który zaproponował jej jedno z pomieszczeń w jego domu w gminie Ksawerów. Tuż po tym, jak kobieta się do niego wprowadziła, uwięził ją.
Według ustaleń prokuratury ofiara była więziona przez ponad 3 miesiące (od 31 grudnia 2015 r. do 15 kwietnia 2016 r.) w dwóch miejscach: w owym domu oraz w mieszkaniu w Pabianicach. Przez ten czas kobieta była bita i gwałcona. Mężczyzna miał również podawać jej środki odurzające i psychotropowe. Swoją ofiarę straszył ponadto, że jeśli zdecyduje się na ucieczkę, to dopadnie wówczas jej córkę.
Ostatecznie piekło kobiety został przerwane dzięki interwencji jej rodziny oraz znajomych. Jej oprawca przez długi czas pozostawał jednak na wolności - udało się go zatrzymać 27 września ubiegłego roku. Kobieta pokonała swój strach i złożyła na policji zeznania go obciążające. 43-latek, z zawodu kierowca, został oskarżony, ale nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Łodzi.
W mieszkaniu mężczyzny policja znalazła dwa pistolety pneumatyczne typu wiatrówka oraz pistolet na kulki plastikowe. 43-latek nie był dotąd karany.
Przeprowadzone w śledztwie badanie psychologiczne nie wykazało, żeby kobieta miała tendencję do kłamania lub konfabulacji.