- Drzewiecki musi się wytłumaczyć na konferencji prasowej. Jeśli wypadnie dobrze i przekona Polaków, uratuje skórę - powiedział nam w piątek jeden z polityków Platformy. - To decyzja zarządu partii i premiera Tuska.
Jak wypadł Drzewiecki? Przez ponad godzinę tłumaczył się ze swoich związków z aferą hazardową. - Nigdy nie rozmawiałem z panem Sobiesiakiem na temat ustawy hazardowej - zapewniał. Przyznał jednak, że znają się od ponad 10 lat. Drzewiecki miał jednak kłopot z odpowiedzią na kluczowe pytanie: dlaczego Ministerstwo Sportu kilkakrotnie zmieniało zdanie w sprawie zapisu o dopłatach w ustawie hazardowej (jak wynika z taśm CBA, usunięcia tego zapisu domagali się biznesmeni, znajomi Drzewieckiego i Chlebowskiego). Nakładał on kolejne obciążenia na właścicieli kasyn i salonów gier, którzy od każdego zakładu musieliby odprowadzać dodatkowe zobowiązania. W końcu całą winę za zaistniałą sytuację zrzucił na swoich urzędników z resortu. Na koniec dodał, że nie ma nic do ukrycia i nie zamierza podawać się do dymisji.
Przypomnijmy: czwartkowa "Rzeczpospolita" opublikowała stenogramy rozmów szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenami z Dolnego Śląska, Ryszardem Sobiesiakiem i Janem Koskiem. Wynika z nich, że politycy PO (Chlebowski i właśnie Drzewiecki) zobowiązali się zablokować niekorzystne dla tych biznesmenów zapisy w tzw. ustawie hazardowej, nad którą pracuje rząd. Brak tych zapisów mógłby kosztować budżet państwa blisko 500 mln zł! Akcję w tej sprawie prowadziło CBA.
Chlebowski poniósł już karę. Został odsunięty ze stanowiska szefa klubu PO. Jak wynika z ostatnich sondaży, zaledwie 10 proc. ankietowanych uznało jego tłumaczenia za wiarygodne. I nic dziwnego, w czasie konferencji mówił nieskładnie, zasłaniał się niepamięcią, co chwila ocierał chusteczką pot z czoła. Drzewiecki wypadł nieco lepiej. Ale tylko nieco i Polaków nie przekonał. Jak wynika z sondażu TNS OBOP na zlecenie "Panoramy" w TVP 2, ministrowi sportu uwierzyło zaledwie 16 procent respondentów. 49 procent "Miro" nie przekonał., a 35 proc. badanych nie miało zdania.
Minister sportu na pewno nie przekonał też opozycji. - Drzewiecki powinien być zdymisjonowany. We wtorek zostanie złożony wniosek w Sejmie o jego dymisję - grzmiał w Radiu Zet Grzegorz Napieralski (35 l.), szef SLD. - To afera na miarę dziesięciokrotności afery Rywina - wtórował mu Joachim Brudzińsk (41 l.) z PiS.
Dostało się też ministrowi sprawiedliwości Andrzejowi Czumie (71 l.), który w piątek "rozgrzeszył" swoich partyjnych kolegów. - To dyspozycja dla prokuratury! Musi powstać komisja śledcza - domaga się Napieralski. Także politycy koalicyjnego PSL miny mają nietęgie. - Drzewiecki mnie nie przekonał - uciął wczoraj Eugeniusz Kłopotek (56 l.). To jednak nie wszystko! Afera hazardowa może być prawdziwym testem dla wewnętrznej spójności Platformy. Wielu posłów w anonimowych rozmowach mówi wprost: - Jest mi wstyd.
Głosy płynące ze środka partii premier Tusk też będzie musiał wziąć pod uwagę, podejmując decyzję, czy zostawić w rządzie Drzewieckiego, czy się z nim rozstać.
Palikot za dymisją
- Nie rozumiem Drzewieckiego. Dzięki projektom związanym z EURO 2012 mógł być legendą tego rządu, a dał się uwikłać w taką sprawę - narzekał lubelski poseł. Tłumaczenie się Drzewieckiego uznał za mało przekonujące. - Teraz wszystko wskazuje na to, że powinien przestać być ministrem. Ja bym rekomendował taką decyzję premierowi - uciął.
Według Palikota cała afera nie ma jednak podtekstu kryminalnego ani korupcyjnego. - To była dupowata wypowiedź Chlebowskiego, który się popisuje bez żadnego realnego działania. Szpanował. Zresztą obaj zachowali się niefrasobliwie - uważa Palikot.
Jest jednak przekonany, że to nie jego partyjni koledzy są kluczem w całej aferze. Zdaniem Palikota za wszystkim stoi... szef CBA. - Mariusz Kamiński (44 l.) powinien być aresztowany za nadużycie władzy. I to jak najszybciej, żeby nie zacierał śladów po swojej działalności - grzmi Palikot.
Nie sprecyzował jednak, na czym nadużycie Kamińskiego miałoby polegać. Niewykluczone jednak, że szef CBA zapłaci wysoką cenę za aferę hazardową. Według Radia RMF FM, zarówno Kamiński, jak i Drzewiecki zostaną we wtorek odwołani. Pierwszy - za "rozpętanie otwartej wojny z premierem". Drugi - "by zamknąć usta opozycji i spełnić oczekiwania opinii publicznej". Czy tak się stanie?