Urodzinowy lot balonem Bronisława Komorowskiego był prezentem od rodziny. Wszystko odbyło się bez zakłóceń, i Komorowski po podziwianiu biebrzańskich krajobrazów, bezpiecznie wylądował.
Firma organizująca przelot nie posiada jednak Certyfikatu Operatora Lotniczego (AOC), którego wymaga prawo polskie oraz unijne. Firma nawet nie starała się o wydanie takiego zezwolenia. - Firma ta nie aplikowała również do ULC o wydanie certyfikatu lub innych zgód - powiedziała Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka prasowa Urzędu Lotnictwa Cywilnego
W Polsce certyfikat przewoźnika balonowego posiadają tylko dwie firmy - dodała.
Szef firmy, która zorganizowała prezydencki lot uważa, że zezwolenie z ULC nie jest mu do niczego potrzebne. - Nie jesteśmy tzw. przewoźnikiem lotniczym, w związku z powyższym certyfikat ten nie jest nam na chwilę obecną potrzebny. Jesteśmy w trakcie analiz i przygotowań do ewentualnego jego uzyskania. Lot z Panem Prezydentem był prywatną sprawą rodziny i klubu balonowego którym zarządzam. Wykonując loty o charakterze prywatnym nie jest potrzebny nam certyfikat AOC - tłumaczył.
Podważył również sens wydawania pozwoleń przez Urząd Lotnictwa Cywilnego, stwierdzając, że nie gwarantuje on bezpieczeństwa przewożonych osób i jest jedynie zbędną formalnością.- Certyfikat jest wprawdzie wymaganym przez ULC 'papierkiem', ale nie gwarantuję bezpieczeństwa na najwyższym poziomie, gdyż nie 'papier' a człowiek jest najważniejszym tu ogniwem. W Polsce na 100 balonów tylko jedna firma na serio nim się posługuje (...) My skupiamy pilotów posiadających 1000 godzin nalotu i więcej oraz posiadających licencje zawodowe i z tytułem instruktora balonowego, co gwarantuje mądre i bezpiecznie wykonywane jakichkolwiek lotów - powiedział.
BOR nie chiało wyjaśnić, dlaczego firma, która zabrała prezydenta w lot nad Biebrzą nie została dokładnie sprawdzona.