Przed tygodniem do domu Jerzego C. przyjechał Krzysztof I. (48 l.) ze swoją konkubiną Iwoną Ś. (27 l.), Krzysztofem G. (42 l.) i Witoldem G. (31 l.). Pierwszego z nich 25-latek znał od lat, a niedawno wyremontował mu mieszkanie. - Jest kolejne zlecenie - tym sposobem zwabili do auta Jerzego C. Wtedy się zaczęło.
>>> Dramat nad Wartą: Za chwilę te dzieci utoną
- Oddawaj pieniądze - ryczał niedawny przyjaciel i zaczął go wspólnie z pozostałymi bić. Pojechali do lasu i kazali porwanemu kopać grób. Potem zawieźli go do Rudki Kozłowieckiej. Wrzucili do piwnicy. Co kilka godzin wyciągali z dziury. Razili prądem i podtapiali w wannie. Drugiej nocy bandyci byli tak pijani, że porwanemu udało się uciec. Następnego dnia porywacze byli już w rękach policji. Sąd aresztował ich na 3 miesiące.
- Nie wziąłem ani grosza - denerwuje się 25-latek. Ma złamane dwa żebra, uszkodzone kręgi szyjne i zmasakrowane plecy. Ale i tak jest szczęściarzem. - Myślałem, że już po mnie - mówi.
PS Imię i inicjał bohatera zostały zmienione.