Cała Lubawa od kilku dni żyje dramatem, jaki rozegrał się w jednym z domów, który przez mieszkańców miejscowości został już ochrzczony mianem "domu rodziny Adamsów". Ich zdaniem rodzina D. nie ma po co do niego wracać, gdyż i tak nie będzie miała w nim życia.
W miasteczku mozna zauważyć zwiększoną ilość sił policyjnych. - Ponoć ktoś pobił starszego syna D., co pizzę rozwozi - mówi mieszkanka osiedla. Policja jednak nie chce tego potwierdzić. Janusz D., w obawie przed ewentualnym linczem, zabrał dzieci i wyjechał z miasteczka. U matki pojawia się jedynie po pocztę i czyste ubrania dla dzieci.
D. nie pojawia się w pracy od dnia, kiedy w jego domu w lodówce policja znalazła zwłoki trzech zamrożonych chłopców. Mężczyzna w szwedzkiej fabryce mebli przedstawił zwolnienie lekarskie.
Jeden z pracowników zakładu opowiada o mężczyźnie: był majstrem i nie wyobrażam sobie, by on tu wrócił. Załoga między sobą szepcze, że to nie jest możliwe, żeby on nie wiedział o ciąży żony i o tym, co jest w lodówce od lat. - Powinien siedzieć, tak jak jego żona - dodał.
Czytaj więcej: LUBAWA: Nikt nie chce wracać do DOMU, w którym MATKA ZAMRAŻAŁA NIEMOWLAKI