Było kilka minut po godz. 6 rano, gdy pędzący zbyt szybko bus na ostrym zakręcie się nie wyrobił, wypadł z drogi. Przewrócił się, skosił barierki i centralnie wsunął się do otwartej bramy posesji pani Katarzyny. Żadna z sześciu osób jadących busem poważnie nie ucierpiała.
- Gdyby brama była zamknięta, efekty wypadku mogły być znacznie groźniejsze - mówi Janusz Majewski z kraśnickiej policji. Delikatny dach auta nie wytrzymałby zderzenia z ostrymi metalowymi sztachetami.
Obyło się bez ofiar dzięki gapiostwu Katarzyny Kuc. Poprzedniego dnia późnym wieczorem wracała z przyjaciółmi z wypadu na pizzę do Kraśnika. I najzwyczajniej w świecie zapomniało się jej się zamknąć bramę! - Ale wyszło chyba nie najgorzej? - uśmiecha się zapominalska.