Swój złodziejski rajd zaczęła w styczniu 2010 roku. Wcześniej pracowała w lubelskim szpitalu jako pielęgniarka. Gdy straciła pracę, postanowiła nie rozstawać się z fartuchem. Znając zwyczaje panujące w szpitalach, nie miała problemu, by odegrać swoją rolę.
Odwiedziła prawie wszystkie placówki medyczne w województwie: Lublin, Chełm, Biała Podlaska, Puławy, a także te mniejsze - Poniatowa, Lubartów, Kraśnik, Bełżyce...
Nie kradła dużo, tyle, ile chory człowiek ma przy sobie w szpitalu. Kilkanaście, kilkadziesiąt złotych na żetony telewizyjne, coś słodkiego w szpitalnym sklepie. W szpitalu w Łęcznej ukradła kartę bankomatową, wypłacając sobie 2 tys. zł.
Skrzywdziła aż 231 osób! Jej łupem padło niemal 20 tys. złotych. Okradzeni stracili nie tylko pieniądze. - Mama bardzo to przeżyła. Straciła nie tylko pieniądze i dokumenty, ale przede wszystkim wiarę w innych ludzi - opowiada córka jednej z ofiar Danuty K.
Za każdym razem złodziejka działała tak samo. Wchodziła na salę chorych i wybierała ofiarę. Najczęściej starszą, cierpiącą i zagubioną w szpitalnej rzeczywistości.
Nie wiedziała, że policjanci są coraz bliżej. Wpadła pod koniec października ubiegłego roku. Trafiła do aresztu. - Bardzo żałuję tego, co robiłam - kajała się na przesłuchaniu. Danuta K. chce dobrowolnie poddać się karze trzech lat i ośmiu miesięcy za kratami. W najbliższych dniach sąd w Lublinie zadecyduje, czy taka kara będzie dla niej wystarczająca.