W sprawę księdza Łukasza (zmienione imię) włączył się m.in. arcybiskup Wacław Depo, metropolita częstochowski. Spotkał się z duchownym w kurii w Zamościu, gdzie zapytał się go, o to, czy chce przestać być księdzem. Gdy ten powiedział, że nie zamierza rezygnować ze stanu duchownego, biskup stwierdził, że będzie miał trudno. Córka księdza mieszka z mamą w parafii w małej miejscowości na Zamojszczyźnie. Z biologicznym ojcem się nie widuje, mimo faktu, że sąd pozwolił im na spotkania raz w tygodniu na neutralnym gruncie. Duchowny nie ma praktycznie także kontaktu z matką dziewczynki, która na plebanii pełni rolę gosposi. Ks. Łukasz zobowiązany jest także do płacenia alimentów na córkę w wysokości 700 złotych.
Z uwagi na fakt, że został suspendowany przez biskup diecezji zamojskiej Mariana Rojka, nie może wykonywać obowiązków księdza. Do niedawna był bezrobotny i komornik na poczet długów zajął mu samochód. - Znalazłem pracę w gospodarstwie rolnym pod Warszawą. Zarobię na adwokata i odzyskam Anię. Nie poddam się nigdy - deklaruje ksiądz w rozmowie z WP.pl.
Kara suspensy związana jest oficjalnie z zarzutami szerzenia publicznego zgorszenia przez ks. Łukasza. Duchowny miał bowiem rozkochać w sobie dwie inne kobiety. 34-letni mężczyzna twierdzi, że to nieprawda
- Życie mi się zaplątało w wielki supeł. Nie wiem, za który sznurek pociągnąć. Jakiego nie chwycę, tym mocniej się supeł zaciska i pogrążam się w kłopotach. Sporo nagrzeszyłem, ale chcę być księdzem, chcę być ojcem. W diecezji potraktowano mnie gorzej niż kościelnego pedofila - mówi dalej ks. Łukasz.
Była partnerka księdza, nie ma o nim dobrego zdania.
- Przyszedł cały jakiś taki spocony, nakręcony. Zniszczyć nas chciał, wywołać skandal. Nieogolony, brudny, klęczał przy schodach i bełkotał. Ja mu mówię: "Teraz wróciłeś dziecko zobaczyć? Po tylu miesiącach! Wracaj do swojej kochanicy, co z nią masz drugie dziecko, albo do tej studentki z Zamościa". Tak mu powiedziałam! - powiedziała matka dziewczynki.
Podobno duchowny miał się nad nią znęcać fizycznie i psychicznie. Miał także porysować samochód, a na biurku proboszcza wyryć obraźliwy tekst. - Jest niemal pewne, że robi to z zazdrości i złych emocji - podsumowała była partnerka księdza.
Romans ks. Łukasza z kobieta miał rozpocząć się wiele lat temu. Duchowny miał przedstawić się, że jest kawaler. Tymczasem był wtedy wikarym w innym kościele oddalonym o 70 km. Po wybuchu skandalu z ojcostwem, ksiądz został wysłany do innej parafii. Tam natrafił na księdza, który go molestował. - Wieczorem proboszcz wypijał 3-4 piwa. Włączał telewizor i kładł mi rękę na udzie. Mówił, że jak będę uległy to mi pomoże zajść wysoko - wyznał Łukasz.
Biskup diecezji zamojskiej Marian Rojek nie chciał komentować tej bulwersującej sprawy. - Nie ma żadnej sprawy księdza Łukasza. Jest jakiś pan Łukasz i żadnego komentarza z naszej strony nie będzie!