Lekarz został zatrzymany przez policję we wtorek. Miał stanąć przed prokuratorem, jednak źle się poczuł i trafił do szpitala. Tam medycy uznali, że nic poważnego mu nie dolega. Dlatego jeszcze tego samego dnia mogły mu zostać postawione zarzuty. Są one efektem prowadzonego od 2014 r. śledztwa. - Wtedy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła jedna z pacjentek - opowiada Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - W toku postępowania analizowano zabezpieczoną dokumentację lekarską, przesłuchano także ponad 2 tys. pacjentek podejrzanego.
Śledczy ustalili, że swoich haniebnych czynów Marek Ł. dopuścił się w stosunku do 25 kobiet. Wśród nich była 15-letnia dziewczyna. Lekarz w latach 2005-2015 miał je doprowadzać do poddania się innym czynnościom seksualnym w trakcie badań piersi, przy czym zdecydowaną większość tych przestępstw popełniał od 2013 do 2015 roku. - Podejrzany nie przyznał się do winy. Złożył za to obszerne wyjaśnienia - dodaje Tatiana Paszkiewicz. W trakcie przeszukania domu lekarza znaleziono broń, a w jego gabinecie policjanci odkryli ukrytą kamerę.
Prokuratura chciała, by lekarz trafił do aresztu, jednak wczoraj sąd zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 20 tys. zł i dozór policji. - W ocenie sądu istnieją poważne przesłanki, by stwierdzić, że do przestępstwa doszło, jednak z uwagi na to, że śledztwo toczy się już ponad dwa lata, nie istnieje obawa matactwa - wyjaśnia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy gdańskiego sądu.
Zobacz: ŻONATY burmistrz ogłosił ROMANS z asystentką na Facebooku!