Szkoła podstawowa w Lublinie - jakich w Polsce są setki. To tutaj trzech 12-latków miało zgwałcić brutalnie koleżankę z niższej klasy. Lekarz ginekolog, która badała dziewczynkę, nie miała wątpliwości - ktoś wyrządził jej wielką krzywdę.
Na polecenie prokuratury biegły psycholog dwa razy rozmawiał z dziewczynką. - Postrzeganie, zapamiętywanie i odtwarzanie faktów jest u dziewczynki prawidłowe - stwierdził. Czy mówi prawdę? Niestety, biegły nie jest w stanie tego stwierdzić, a w sprawie jest wiele niejasności.
- W naszej szkole nie doszło do niczego takiego - twardo stawia sprawę dyrektorka szkoły, prosząc o zachowanie anonimowości. - Dowiodę tego przed sądem - dodaje. Udało się nam ustalić kilka faktów.
Chłopcy, których wskazała dziewczynka jako sprawców jej cierpienia, to spokojni uczniowie z VI klasy. Nie wiedzą nawet, że są podejrzewani - oczywiście pod warunkiem, że są niewinni. - Chyba się nawet nie znają.
Kamery monitoringu nic nie zarejestrowały
Jeden z nich jest tak dziecinny, że na przerwach bawi się resorakami - opowiada informator. Do gwałtów miało dojść m.in. w ubikacji. Monitoring nie zarejestrował jednak, aby coś takiego się stało w czasie opisywanym przez dziecko.
Innym razem nie było w szkole jednego z chłopców, jeszcze innym dziewczynka brała udział w turnieju sportowym. Weronika pochodzi z niepełnej rodziny, często zmienia adres zamieszkania. Do tej pory matka niezbyt interesowała się losem córki w szkole. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szkoła stara się na własną rękę wyjaśnić, kto skrzywdził dziecko. Podejrzenia padają na osobę dorosłą.
Sprawą zajmie się też sąd rodzinny. Tymczasem Weronika zmieniła szkołę. Uczy się teraz pod Lublinem.