Aneta (27 l.) i Robert (30 l.) Budniakowie w jednej chwili zapomnieli o koszmarnym tygodniu, który spędzili przed siedzibą lubelskiego TBS "Nowy Dom" w kolejce po tanie mieszkanie.
O przyznaniu czterech kątów decydowała kolejność zgłoszeń, a oni jako jedni z pierwszych złożyli wniosek o upragnione lokum. W kolejce stali 168 długich godzin, ale za kilka miesięcy czeka ich przeprowadzka do nowiutkiego M! Wprawdzie Robert Budniak chciałby z radością poczekać do środy, kiedy to oficjalnie dowiedzą się o swoim szczęściu, ale jego żona nie ma zamiaru czekać tak długo.
Przeczytaj koniecznie: Żeby mieć mieszkanie, trzeba stać jak za komuny
W końcu zamiast z mamą, już niedługo z córkami Rozalią (5 l.) i Oliwią (16 mies.) zamieszkają na swoim. - Aż mi się zrobiło gorąco z emocji, tak się cieszę - tupie nogami z radości. W pilnowaniu miejsca na liście pomagali im rodzice i rodzeństwo, a pan Robert wziął w pracy tydzień wolnego. Podobne szczęście spotkało wczoraj trzydzieści cztery inne rodziny spośród ponad stu, które składały wnioski.
Kolejka do drzwi TBS, które miały otworzyć się punktualnie o godz. 8.30, sformowała się ostatecznie półtorej godziny wcześniej. Obyło się bez przepychanek. Zadbała o to policja, straż miejska i sami kolejkowicze, którzy opodatkowali się po 50 zł i wynajęli ochroniarzy.