Jak piesek trafił do głębokiej na 4 metry studzienki? Prawdopodobnie ktoś go tam wrzucił. Być może Strażaka chciał się pozbyć znudzony pan. Albo zwierzak stał się ofiarą okrutnych żartownisiów. Źli ludzie musieli zdawać sobie sprawę, że skazują uroczego spaniela na śmierć z głodu... Całe szczęście, że w pobliżu przechodził ktoś o wiele od nich wrażliwszy.
- W studzience ściekowej jest pies. Trzeba mu pomóc - usłyszeli w słuchawce pracownicy schroniska dla zwierząt. Szybko powiadomiono załogę straży pożarnej. - Sam się tam nie dostał, nie miał szans - nie mieli wątpliwości ratownicy. Wiedzieli też, że muszą działać szybko. Mł. kapitan Tomasz Zagozdon, sekcyjny Jacek Goral i st. strażak Maciej Malek ruszyli zwierzęciu na pomoc. Pies był już wycieńczony i bardzo przestraszony. Uspokoił się dopiero, gdy poczuł na karku dotyk dłoni. Jakby czuł, że ci ludzie chcą mu pomóc. Bez oporu dał się wynieść na powierzchnię. Psiak trafił do schroniska, gdzie dochodzi do siebie po tragicznych przeżyciach. Wkrótce trafi do adopcji.