- W środę około godziny 15 na Kalinie, przy ul. Tumidajskiego 14, zauważyłam, że na ławce leży mężczyzna w wieku ok. 50-60 lat. Podeszłam i zobaczyłam, że na brzuchu ma worek stomijny (torebka foliowa przymocowana do brzucha w celu odprowadzania fekaliów). Z tego wynika, że to była osoba chora. Nie wyczułam od niego woni alkoholu – czytamy na stronie internetowej Kuriera Lubelskiego relację kobiety, która wezwała pogotowie.
Kobieta zaznaczyła, że uznała sprawę za poważną, gdyż brzuch mężczyzny był wzdęty a na jego brzuchu widać było rozciągnięte szwy.
"To ja tu jadę na łeb na szyję, że człowiek umiera, potrzebuje pomocy, a to zwykły pijak"- czytamy na stronie internetowej "kurierlubelski.pl" słowa, które miała usłyszeć od kierowcy karetki. Dodała również, że z mężczyzny drwili również przechodnie.
- Ludzie, którzy przechodzili obok rzucali komentarze "na pewno pijany", "szkoda czasu", albo po prostu przechodzili obojętnie. Młodych ludzi cała ta sytuacja bawiła, robili zdjęcia telefonami komórkowymi – powiedziała oburzona kobieta.
Do sytuacji odniósł się dyrektor lubelskiego pogotowia.
Zobacz też: Karetka ze zmarłym ugrzęzła w błocie na kilkanaście godzin!
- Nie miałem wcześniej informacji o takim zdarzeniu. Ale gdyby ratownicy nie udzielili temu mężczyźnie pomocy, podjąłbym stosowne decyzje, nawet wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec nich. W tym przypadku jednak tak nie było. Jednak w związku z tym zdarzeniem przeprowadzę postępowanie wyjaśniające- powiedział Kurierowi Lubelskiemu Zdzisław Kulesza.
Czytaj również: GITD poluje na KARETKI POGOTOWIA! Kierowcy ambulansów boją się szybko jeździć, bo MUSZĄ PŁACIĆ MANDATY!