Do filmu z monitoringu dotarły "Fakty" TVN. Widać na nim jak, mężczyzna trzymający w ręku butelkę chowa się za kartonami z chipsami i skrzynkami z alkoholem. W trakcie trwającego śledztwa, wyszło na jaw, że tą tajemnicza osobą jest policjant CBŚP. Był on jednak już po służbie i nie miał przy sobie broni. Jego zachowanie nie spodobało się jego kolegom po fachu.
"To mnie strasznie ruszyło", "całe CBŚP ma traumę" - stwierdził policjant, który wysłał "Faktom" nagranie z kamery monitoringu. - Byłem świadkiem rozboju, nie interweniowałem, bo jestem nieuzbrojony, ale idę za tymi kobietami. To już jest jakieś działanie - ocenia anonimowo były funkcjonariusz CBŚP. W podobnym tonie wypowiedział się Jacek Wrona, były oficer CBŚP. - Dlaczego ten funkcjonariusz nie wykonał elementarnych, podstawowych czynności? - zastanawia się. Prokuratura potwierdza, że policjant był świadkiem zastraszenia ekspedientki i próby okradzenia sklepu. - Ta sytuacja rzeczywiście miała miejsce, że był w sklepie funkcjonariusz - przyznaje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Zdaniem rzecznik prasowej Komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji, policjant poinformował odpowiednie służby, które przyczyniły się potem do złapania złodziejki i jej wspólniczki, która stała na "czatach" przed sklepem. - Z relacji funkcjonariusza wynika, że przekazał tę informację policjantom, że zadzwonił na policję - mówi kom. Iwona Jurkiewicz. - Funkcjonariusz był wówczas poza służbą, nie miał broni, ani żadnego innego środka przymusu, którego mógłby użyć w stosunku do osoby atakującej - dodała rzecznik prasowy Komendanta CBŚP. Prokuratura twierdzi jednak, że obecność policjanta CBŚP na miejscu ujawnił dopiero monitoring i nie wiadomo, czy w jakimś stopniu pomógł on w złapaniu sprawczyń.
Do kradzieży nie doszło dzięki przytomności umysłu ekspedientki, która negocjowała z napastniczką. - Zachowała się tak, że powiedziała, że i tak zadzwoni po policję, i że po co jej to. I klient faktycznie wszedł później i ona uciekła - wyjawiła "Faktom" pracownica sklepu.
Niestety funkcjonariusz nie zdecydował się iść za złodziejką i jej koleżanka. gdyby to zrobił, być może nie doszłoby kradzieży w innym sklepie w Lublinie. Dwie młode kobiety kilkadziesiąt minut później zrabowały 600 złotych z kasy.
- To, jak zachował się funkcjonariusz, będzie dokładnie przeanalizowane, sprawdzone, poddane ocenie. My w tej chwili wszczęliśmy już postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - zaznaczyła kom. Iwona Jurkiewicz.
Złodziejki wpadły następnego dnia po kradzieży. Zostały zatrzymane przez zwykły patrol prewencji.