Do mieszkania przy ul. Gęsiej w nowej, peryferyjnej dzielnicy Lublina para sprowadziła się na początku lutego. Na pierwszy rzut oka normalni młodzi ludzie z małym dzieckiem, jakich setki mieszkają w tej okolicy. Tyle że u nich normalność kończyła się na progu domu.
- Sąsiedzi często słyszeli krzyki i płacz dziecka - opowiada Andrzej Fijołek z lubelskiej policji. I dziwili się, że matka wychodzi z córką na dwór jedynie wieczorami, a dziewczynka jest wciąż smutna i wystraszona. Posiniaczona buzia dziecka mówiła wszystko. Zawiadomili MOPS.
Pracownice MOPS przez trzy dni pukały do drzwi mieszkania, jednak nikt im nie otwierał. Pomogła dopiero interwencja policji. Wtedy też okazało się, że 2-letnia Amelka ma na twarzy, głowie i nogach świeże ślady razów. - Spadła ze schodów - łgali w żywe oczy rodzice. Jednak lekarze ze szpitala, do którego trafiło dziecko, nie mieli wątpliwości, że od dawna było bite. Było też skrajnie zaniedbane, miało odparzoną pupę.
Para trafiła do aresztu. Jak ustalili policjanci, większym katem okazał się mężczyzna. W niedzielę usłyszał zarzut znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, a sąd aresztował go na 3 miesiące. Grozi mu do 10 lat więzienia.
ZOBACZ: Świebodzice: Zawaliła się kamienica. Potężny wybuch. Trwa walka z czasem [RELACJA NA ŻYWO]